Jakie są szanse, że odbudowany most znów nie spłonie? Dlaczego przejezdność mostu ustalono na koniec października? Czy ptasie gniazda wstrzymają odbudowę? Czy most Łazienkowski faktycznie się spalił? – o tym rozmawiano podczas Komisji Infrastruktury i Inwestycji Rady Miasta.
Dyrektor Zarządu Dróg Miejskich Grażyna Lendzion na wtorkowym posiedzeniu Komisji Infrastruktury i Inwestycji Rady Miasta opowiedziała o remoncie mostu Łazienkowskiego i odpowiedziała na pytania radnych.
– Aby było przystąpić do jakichkolwiek prac, należało się dowiedzieć, co i jak musimy wyremontować. Pierwsza ekspertyza powiedziała, że niestety musimy wszystko wymienić. Tylko podpory mogą zostać – tak zaczęła wystąpienie dyrektor ZDM.
Zwróciła uwagę, że ta przeprawa wodna ma 40 lat i w dodatku rok po otwarciu wydarzył się podobny wypadek. Od lat w planach Zarządu Dróg Miejskich był plan remontu mostu Łazienkowskiego. Plany te snuto od otwarcia mostu Siekierkowskiego. Dlatego prędzej czy później most należało wyremontować albo wymienić.
Aby nie tracić czasu na procedury związane z przetargiem, ZDM postanowiło wybrać firmę, która odbuduje most w trybie negocjacji bez ogłoszenia. Tryb ten wykluczył poszerzenie mostu, czy jakąś inną radykalną zmianę w konstrukcji. – Zgodnie z procedurą przeprowadziliśmy wybór firmy, która odbuduje most Łazienkowski – podkreśliła Lendzior.
– Cały proces to odbudowa mostu. Dlatego nie ma możliwości dodania pasa ruchu i zrobienia ścieżki rowerowej zamiast któregoś pasa ruchu. Nie zgodził się na to powiatowy inspektor budowlany. Po prostu jest to odbudowa mostu, więc musi on mieć takie same gabaryty. Dlatego z ścieżka rowerową musieliśmy wymyślić coś innego. Zdecydowaliśmy się na przeprowadzenie jej pod nawierzchnią w moście – wyjaśniła dyrektor.
Z tego samego powodu 18 marca podpisana została umowa na zaprojektowaniu odbudowanego mostu. – Tylko firma Trans-Project miała prawa autorskie na projekt tego mostu. Dlatego właśnie z nimi została podpisana umowa. Konstrukcja mostu Łazienkowskiego składa się z dwóch cześci – kablobetonowej i stalowej. Oba mają po 425 metrów – mówiła dyrektor.
– Przy wyborze wykonawcy skupiliśmy się na firmach, które wykonują takie inwestycje. Posiadają sprzęt, są wiarygodne finansowe, mają pracowników, a nie tylko są pośrednikami. Zgłosiły do nas także firmy „teczkowe” (które tylko nadzorują podobne projekty), ale je odrzuciliśmy. Wybraliśmy mocne na rynku i mające doświadczenie firmy i to je zaprosiliśmy do negocjacji. Odbyły się one w dwóch pierwszych dniach kwietnia, a już 7 kwietnia mieliśmy oferty. To niesamowite tempo – opisywała dyrektor ZDM.
ZDM w negocjacjach przedstawił firmą swoje żądania – m.in. to, że most musi być przejezdny 31 października. Inwestor od razu musi wejść na plac budowy, a praca ma się odbywać 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.
– W tym wypadku cena nie decydowała. Z mediów dość szybko wypłynęło, że mamy na tę inwestycję około 100 mln zł. Wykonawcy mogli także potraktować ten projekt jako prestiżowy. Nie często zdarza się odbudowywać most w wielkim mieście w takiej sytuacji – mówiła dyrektor. – Właściwie wszystkie oferty były takie same, w dodatku wszystkie zadeklarowały dziesięć lat gwarancji na elementy stalowe i osiem lat na elementy żelbetowe – dodała.
Ostatecznie wybrane zostało konsorcjum Bilfinger Infrastructure i Intercor, które zaproponowało najniższą cenę – 104 mln zł. Most będzie odbudowany z gotowych komponentów. Będą one już docieplone z izolacją metodą natryskową, co ma przyśpieszyć cały proces. Most jednocześnie będzie odbudowywany z obydwóch stron Wisły. Po lewej stronie rzeki swoją bazę będzie miał Intercor, a po prawej – Bilfinger Infrastructure.
– Cała jestem w nerwach, ale damy radę. Wierzę w ten termin i wykonawcę – powiedziała Lendzior. – Z różnych stron padały pytania, dlaczego nie 15 listopada albo inny termin. Brałam udział już przy projektach mostowych i wiem, że tylko do października można układać nawierzchnię na moście. Chodzi o pogodę. W listopadzie jest już za zimno i asfalt na przeprawie może źle się związać. Inaczej jest w wypadku dróg gruntowych, gdzie ziemia trzyma ciepło – wyjaśniła dyrektor.
Dyrektor poinformowała także, co się działo w ZDM po pożarze na moście.
– Pojawiły się głosy, dlaczego nie robimy pontonowego czy saperskiego mostu. Już trzy dni po pożarze gościliśmy pułkowników. Dowiedzieliśmy się, że przeprawę można stworzyć nawet w 24 godziny. Ale… mamy pokój i obowiązują nas procedury. I realne ustawienie trwałoby nawet dwa miesiące z odbiorami i innymi formalnościami. W dodatku trzeba byłoby zrobić dojazdy i koszt takiej operacji wyniósłby ok. 40 mln zł – mówiła.
– Dostałam też wiadomość, że zbliża się okres lęgowy ptaków. I mogą one zakładać gniazda w uszkodzonej konstrukcji. Dlatego zainstalowaliśmy specjalne furkoczące taśmy. Niestety w tym wypadku trzeba w wprost powiedzieć że są inne miejsca w obszarze Natura 2000 gdzie ptaki mogą się rozmnażać. Nie brakuje ich w mieście – dodała.
Po wyczerpującej relacji dyrektor Lendzion radni mieli okazja zadać własne pytania dotyczące odbudowy mostu Łazienkowskiego.
– Czy po odbudowaniu będą jakieś zmiany w ruchu? Chodzi o wjazdy na most. W niektórych miejscach stoją znaki stopu. Nie zawsze były one przestrzegane przez kierowców, co powodowało wiele kolizji – pytała radna Aleksandra Sheybal-Rostek.
– Most jest powiatowy (czyli miejski) i dopiero analizujemy kwestię oznakowania. Niestety, jak wcześniej mówiłam, nie możemy dodać kolejnego pasa dla samochodów włączających się do ruchu na moście. Ale postaramy się dobrze rozwiązać tę sprawę. Tak samo dopiero analizujemy, jakie będzie oświetlenie na moście – ledowe czy halogenowe. To jest szeroki most i w przypadku ledowego nie wszystkie pasy mogą być dobrze oświetlone. W dodatku to dość specyficzne, ziemne oświetlenie, do którego kierowcy muszą się przyzwyczaić. Najprawdopodobniej wybierzemy jakieś nowoczesne halogenowe oświetlenie – wyjaśniała dyrektor Lendzion.
Natomiast radny Paweł Terlecki (PiS) zapytał, czy most będzie odbudowywany z polskiej stali.
– Nie wiem, czy to będzie stal produkcji polskiej czy niemieckiej. Na pewno będzie to stal mostowa o bardzo dobrych parametrach, bo tego zażyczyliśmy sobie w przetargu. Przy takich przebudowach standardowa gwarancja na stal to trzy lata. My w umowie mamy zapisane, że wykonawca daje dziesięć lat gwarancji. I przez ten okres nie planujemy konserwacji mostu. Nie możemy tego robić, aby nie stracić właśnie gwarancji. To od inwestora zależy, czy będzie przeprowadzał prace konserwacyjne, czy nic nie będzie robił. Na pewno zgodnie z prawem co pięć lat będzie odbywał się przegląd budowlany. Powie on o stanie mostu i w razie problemów będziemy mogli skorzystać z gwarancji.
Radny Terlecki zapytał też, czy odbudowany most znów nie spłonie.
– Most Łazienkowski nie spłonął. Została uszkodzona jego konstrukcja przez pożar pomostu, który był w nim zainstalowany – powiedziała Lendzion. – Nie będzie żadnego elementu łatwopalnego. Jeżeli chodzi o elementy podwieszane – światłowody i inne instalacje – to firmy myślą o instalacji czujników jako dodatkowego zabezpieczenia. Wróci także pomost, bo on musi być, ale będzie ocynkowany i stalowy – wyjaśniła.