Radny Marek Borkowski wystąpił do burmistrza Kucharskiego o wyjaśnienie sprawy zabezpieczenia spalonej kamienicy przy Chodakowskiej.
Jak wynika z interpelacji, sprawa jest kuriozalna.
Po pożarze kamienicy przy Chodakowskiej 33, który miał miejsce 23 listopada ubiegłego roku, gdzie ogień zniszczył część poddasza, mieszkańców wysiedlono. 32 lokatorów przeniesiono do lokali zastępczych, a ich mienie pozostało w spalonym budynku.
Kamienica przy Chodakowskiej 33 została wybudowana w latach 1912-1914.
Jest to trzypiętrowy dom, w którym do 2018 roku nie we wszystkich mieszkaniach były urządzenia WC.
Od kilku lat kamienica była w trakcie wysiedlania gdyż jest objęta roszczeniami.
W związku z tym dzielnica jej nie remontuje i przeznaczyła do wykwaterowania. Stopniowo wyłącza z użytkowania kolejne mieszkania. Obecnie połowa z nich to pustostany. W domu wciąż zakwaterowane są 32 osoby.
Do gaszenia pożaru przybyło po 13:30 osiem zastępów straży pożarnej, dwie grupy operacyjne – miejska i wojewódzka oraz dwóch miejskich komendantów. Strażacy do opanowania ognia użyli podnośników i dużej ilości wody. Mieszkania i pomieszczenia poniżej zostały zalane. Wieczorem, około 19:00 zauważono tlące się jeszcze zarzewia ognia. Wezwani strażacy ponownie użyli wody i polewali nią od góry.
Mieszkańcy musieli opuścić mieszkania, a po akcji strażaków weszli do nich tylko na chwilę żeby zabrać najpotrzebniejsze rzeczy.
Do dziś lokatorzy nie wrócili do swych mieszkań.
Jak czytamy w interpelacji radnego Marka Borkowskiego, mieszkania w tej kamienicy zostały doszczętnie okradzione.
Lokatorzy nie zabierali większych rzeczy z mieszkań, zapewne licząc na rychły do nich powrót, a ubiegli ich złodzieje wynosząc co się da.
W swej interpelacji radny pyta również o możliwą pomoc dla lokatorów z kamienicy przy ul. Chodakowskiej 33.
Interpelacja: