Strona główna AKTUALNOŚCI Szalet na pl. Szembeka

Szalet na pl. Szembeka

0

Dzielnica chciała oszczędzić na modernizacji centralnego placu Grochowa, a teraz musi wyłożyć kolejne kwoty. – Ta inwestycja to studnia bez dna. Ciągle trzeba dokładać – narzekają mieszkańcy.

Jednak i dla nich jest dobra wiadomość. W końcu urzędnicy zdecydowali, co będzie w podziemnym pawilonie: publiczny szalet.

W lipcu w „Przeglądzie” pisaliśmy o pl. Szembeka. Wspominaliśmy wówczas, że choć zaledwie dwa lata temu został wyremontowany, a już ławki i metalowe ochrony drzew niszczeją i trzeba je wymienić. Urzędnicy tłumaczyli wówczas, że ławki na placu zostały wykonane z egzotycznego drewna jatoba, które cechuje wysoka odporność na gnicie, pleśń, grzyby i owady i jest odporne ono na wandalizm. – Te ławki mają tak wyglądać. Taka była wizja projektanta – tłumaczył nam wówczas Jerzy Gierszewski, ówczesny rzecznik dzielnicy. Zapewniał, że usterki naprawi wykonawca w ramach gwarancji i na ten cel nie pójdzie ani złotówka.

Może to i prawda, ale jak się okazało, dzielnica musi wygrzebać ze swojej kieszeni kolejne środki na kolejne prace. Musi dorobić około 120 mkw. nawierzchni z granitu wzdłuż fontanny, podniesie też strumień wody do około 2 mkw., co ‒ jak tłumaczy Ewelina Lanc z urzędu na Pradze-Południe ‒ poprawi funkcjonalność i atrakcyjność fontanny. – Woda będzie uchodzić do gruntu, co też jest bardzo ważną sprawą. Mieszkańcy wielokrotnie sygnalizowali nam potrzebę podniesienia wysokości strumienia fontanny, teraz spełniamy ich oczekiwania – tłumaczy urzędniczka. Tyle że te wszystkie prace będą kosztować około 300 tys. zł, co – jak policzyli mieszkańcy – daje kwotę niemal 2,5 tys. zł za mkw. – Za koszt modernizacji tego placu można by wybudować ze dwa bloki komunalne dla kilkudziesięciu lokatorów – uważają mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy.

Rzecznik dzielnicy tłumaczy, że wszystkie środki, które teraz są przesuwane na modernizację, zostały zaplanowane już na etapie przebudowy pl. Szembeka. Wcześniej nie zostały wydane, gdyż urząd szukał oszczędności i starał się, aby przy minimalnych koniecznych nakładach osiągnąć jak najlepszy rezultat. – Dzisiaj dorabiamy to, czego nie zrobiliśmy wcześniej, niczego tak naprawdę nie remontujemy, to jest różnica – tłumaczy pani rzecznik.

Poza ułożeniem granitu przy fontannie dzielnica musi wykończyć podziemny pawilon na placu. Początkowo urzędnicy planowali, że powstanie tam pub, ale się nie udało. – Były różne koncepcje na zagospodarowanie tego miejsca, ale miejscowy plan zagospodarowania nie pozwolił nam utrzymać tam lokalu gastronomicznego. Wróciliśmy więc do koncepcji szaletu, co cieszy mieszkańców dzielnicy – mówi Ewelina Lanc. Lokal wciąż nie jest wykończony. Te prace pochłoną 150 tys. zł. I oby na tym się skończyło.